czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział V♥ (6.07)

Witam! Dzisiaj mam dla Was króciutki, spokojny rozdzialik, który jest jak napisała już wcześniej Alex - zapowiedzią do naprawdę fajnej historii :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba! :D
CZYTAJ, KOMENTUJ - Dla Ciebie to tylko chwila, a dla nas wielka motywacja !!!


*oczami Martiny*

-Martina! Błagam cię, zrób coś z w końcu z tym telefonem! - usłyszałam głos przyjaciółki dobiegający z sypialni - albo ja się tym zajmę! - a zaraz po tym mój telefon staczający się po schodach
Zaczęłam się śmiać i poszłam gonić komórkę. Ah, no tak, już wiem o co jej chodziło... znowu SMS'y od Loczka. Tysiąc takich samych:
"Widzimy się dzisiaj"
"Dziś! 15"
"Nie zapomnij, że dziś się widzimy"
Przekręciłam oczami i spojrzałam na zegarek - 10:21 "luz" - pomyślałam i zawołałam przyjaciółkę na śniadanie. Po posiłku usiadłam na kanapie rozkoszując się chwilą spokoju, tak tylko chwilunią. Alex puściła muzykę, do której nie dało się nie tańczyć. Zaczęłyśmy wariować, biegać po całym domu, śpiewać, po prostu bawiłyśmy się świetnie. 
-Lecę się ubrać - krzyknęłam i pobiegłam na górę do łazienki. Umyłam twarz, uczesałam włosy, ubrałam się, umyłam zęby i poszłam posprzątać w naszej sypialni.

*oczami Alex*

Martina poszła na górę, co nie zmieniło faktu iż ciągle chciało mi się tańczyć. Niestety, jakiś tłumok musiał zadzwonić do drzwi. Przyciszyłam muzykę i poszłam je otworzyć. 
-Hej - pociągnęłam za klamkę a moim oczom ukazał się śmieszny blondynek
-Hej, co ty tu robisz? - zdziwiłam się, w końcu odwiedził nas Niall Horan.
-Przyszedłem, a w sumie przyszliśmy po was - uśmiechnął się i złożył ręce na piersiach
-Masz jakiegoś wyimaginowanego przyjaciela? Bo ja tu nikogo nie widzę - zaczęłam śmiać się z chłopaka, a zaraz po tym zza ściny wynurzyła się burza loków, a za nią dopiero reszta postaci.
-O niego chodziło - Niall spojrzał się na mnie jakby chciał mi powiedzieć, że przegrałam ten pocisk. 
-Jest może Martina? - zapytał nieśmiało Loczek
-Jest na górze, a gdzie reszta? - rozglądałam się po domu, może oni też się pochowali po kątach
-Czekają w parku - rzucił blondyn i jakby nigdy nic wszedł do domu 
- O, Martina już idzie - krzyknęłam widząc przyjaciółkę na schodach
-Hej chłopcy! - krzyknęła entuzjastycznie - idziemy już? nie za wcześnie?
-Nie mogłem się już doczekać - wybełkotał Harold
-Więc w drogę - Niall otworzył drzwi i wskazywał żebyśmy wychodzili
-Zaraz, jestem jeszcze w piżamie! - krzyknęłam wskazując na mój strój
-Leć szybko się przebierz! - Martina zaśmiała się i zamknęła drzwi
Poszłam na górę i zaczęłam szperać w rzeczach Agaty, to takie dziwne uczucie nosić czyjeś rzeczy, ale w sumie nie miałam wyjścia. W końcu udało mi się coś wybrać. Zbiegłam na dół i jako pierwsza wyszłam z domu. Szliśmy praktycznie bez słowa, tylko Niall coś tam gadał, ale tak naprawdę nikt go nie słuchał. Widziałam jak Martina się denerwuje, myślałam, ze jej zaraz serce wypadnie, Harry wcale nie wyglądał lepiej, no ale mniejsza z tym.

*oczami Martiny*

Boże, ta cisza, to chyba najgorsze co może być. "Niall, zamknij się" - pomyślałam i spojrzałam na blondyna z nadzieją, że jakimś cudem odebrał mój przekaz, no.. chyba się myliłam. Niall może i jest słodkim młodzieńcem, ale naprawdę nie interesują mnie jego problemy gastryczne. Po strasznej mordędze, innymi słowy znaną jako niezręczna cisza w końcu doszliśmy na miejsce. Obrzeża parku, piękny widok, a na środku małej polanki duży koc i koszyk. Podeszliśmy bliżej i przywitaliśmy się z resztą.
-Pora jeść! - krzyknął blondyn i wziął jedną z kanapek
Usiadłam nieśmiało na kocu uśmiechając się sztucznie.
-To co, może pogadamy o czymś? - powiedział Liam gapiąc się na mnie
-Co chcecie wiedzieć? - walnęła Alex, która chyba w ogóle nie czuła się speszona
-Cokolwiek... - szepnął Harry dokładnie przyglądając się jak sięgam po truskawkę
Powtórzyła się sytuacja sprzed ''kilku'' dni, zaczęliśmy gadać o wszystkim, o czym tylko się da. Po chwili całe napięcie, które czułam spadło i  czułam się jak ze starymi znajomymi.
-Ej, moment, czy was nie jest pięciu? - zapytała Alex dokładnie przyglądając się każdemu, matematyczka
-Tak - odparł Harry
-Louis poszedł po picie - wyjaśnił Liam - o wilku mowa
Brunet przyniósł każdemu sok pomarańczowy i usadowił się na samym środku koca. Jak mogłam nie zauważyć, że go nie ma? A właśnie, mówiłam, że Alex czuła się pewnie i nie była speszona, odwołuje to. Rozłożona na kocu, po tym jak zobaczyła Loui'ego usiadła po turecku kuląc się jak najbardziej. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc jak przyjaciółka jest nim zafascynowana.
-O, ktoś tu zgapia mój styl - krzyknął wskazując na Alex
To prawda, wyglądali prawie identycznie. Alex miała tylko ciemniejsze spodnie, a chłopak miał beżowe szelki. Czas mijał tak szybko, że nim się obejrzałam zaczęło się ściemniać "JAK?" - pomyślałam
-Musimy się już zbierać, jutro mamy nagrania - powiedział Liam zbierając talerzyki

*oczami Alex*

Siedziałam cały czas cicho patrząc na każdy ruch chłopaka, któremu "ukradłam styl", nie mogłam oderwać od niego oczu. Niestety, jak się zaraz okazało musimy się już zbierać. Niechętnie wstałam z koca przeciągając się leniwie.

*oczami Martiny*

Pomogłam Liam'owi zebrać wszystkie rzeczy i włożyć je do koszyka. Po chwili byliśmy gotowi do drogi.
-Odprowadzę was - krzyknął Harry zabierając mi z ręki koszyk
Uśmiechnęłam się tylko. Wracając znowu była ta niezręczna cisza. Tym razem postanowiłam ją przerwać...
-Co tam? - zapytałam po czym teko pożałowałam, ten tekst nigdy nie działa
Chłopak spojrzał się na mnie pokazując swoje białe żeby i dołeczki co sprawiło, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-Gdzie Alex? - chłopak odezwał się rozglądając się
Zaśmiałam się, bo nie miałam pojęcia gdzie ona jest.
Wkońcu doszliśmy do domu. Stanęłam na schodach, nie wiedząc co zrobić. Na szczęście Harry wyczuł moje zdenerwowanie i przejął inicjatywę.
-To... ja już będę leciał - wyszczerzył się i zaczął kołysać z nerwów
-Do zobaczenia - uśmiechnęłam się delikatnie i zeszłam ze schodka by być bliżej chłopaka
-Wiesz co... - wpatrywałam się w niego czekając co z siebie wydusi - bardzo ładnie się dziś ubrałaś
-Dziękuję - odparłam - szkoda, że to nie moje ciuchy -spuściłam głowę i wypuściłam powietrze z ust
-Alex? - zapytał ciągle wyszczerzając zęby
-Nie, jej też ukradli bagaże - zaśmiałam się
-Co?
-Od razu po przyjeżdzie tu ktoś ukradł nam bagaże. Chwila nieuwagi - wyjaśniłam wszystko chłopakowi
-Ojej, to straszne - wiadać było, że przejął się tą sprawą, a mnie ona w sumie przestała już obchodzić - muszę lecieć - spuścił głowę
-Do zobaczenie - szepnęłam uśmiechając się
Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zrobić... Stanęłam lekko na palcach i musnęłam Harry'ego w policzek.
-Do zobaczenia - wyszczerzył zęby i odszedł
Czułam, że moje policzki zrobiły się mocno czerwone, ze wstydu weszłam szybko do domu i oparłam się o drzwi.
-Witaj!- usłyszałam głos
-Alex?! - zdziwiłam się
Zupełnie o niej zapomniałam, tak byłam zajęta Lokowatym....

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział IV♥ (5.07)

Kolejna wiadomość, jeszcze chwila a zwariuje ! Od 8.30 dostaje mnóstwo wiadomości typu Jak się spało czy Co dziś porabiasz, albo co najgorsze, wysyła mi zdjęcia, nie takie normalne, przed chwilą dostałam zdjęcia Niall'a w samych bokserkach a wcześniej Liam'a, który kicha. Oczywiście z jednej strony ciesze się, że wysyła mi te wiadomości, która dziewczyna by się nie cieszyła, lecz z drugiej strony, zaczyna mnie to irytować...
- Wyłącz te cholerne powiadomienia ! Nawet w łóżku je słyszałam ! - spojrzałam na próg drzwi w których stała zniesmaczona Alex. Widać było na jej twarzy, że ją obudziłam. Wybełkotałam krótkie ''sorry'' i wyjaśniłam jej kto jest sprawcą niechcianej pobudki. Na samą wieść kto to, oczy przyjaciółki powiększyły się do niebezpiecznych rozmiarów, myślałam, że zaraz będzie wymacywać je po podłodze.
- Weź, zaśmieca mi skrzynkę od dwóch godzin. - powiedziałam, wypuszczając sfrustrowana powietrze z ust - kolejny - sztucznie się uśmiechnęłam przewracając oczami. Harry był uroczym człowiekiem ale znam go, no nie cały dzień.
- Ja na twoim miejscu bym się cieszyła, bo wiesz - przerwała na moment, usiadła i złapała za mój telefon - nie codziennie Harry Styles pisze do Ciebie SMS'y. - posłała mi uśmiech i oddała telefon z kolejną wiadomością, tym razem od taty.
I jak tam dziewczynki ? Coś już porobiłyście ciekawego w Anglii ? 
- Eh, powiedzieć tacie o bagażach ? - spojrzałam na Alex, piła herbatę, kiedy zdążyła sobie ją zrobić ? Nie ważne. Zauważyłam, jak się zastanawia. 
- Nie, nic nie mów, po co ma się denerwować. - podsumowała dopijając napój. - Lece się ubrać, a Ty w tym czasie zrób śniadanie. - powiedziała i zanim się obejrzałam, już jej nie było.
Powoli wstałam z miejsca zamierzając zrobić śniadanie gdy telefon zaczął dzwonić. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam.
- Halo ?
- H..hej - od razu po usłyszeniu zorientowałam się, że osoba po drugiej stronie słuchawki jest poddenerwowana. Znałam ten głos, lecz nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.
- Em, z kim mam przyjemność rozmawiać ?
- To ja, Harry - poczułam jak ciarki przechodzą mi po plecach.
Szczerze mówiąc, wolałam z nim pisać wiadomości niż gadać, sama nie wiem czemu, ale pisanie z nim wydawało się prostsze niż rozmowa przez telefon.
-Hej Harry, czemu dzwonisz ? - odważyłam się w końcu coś powiedzieć.
- Chce się tylko spytać, czy Ty i Alex nie chcecie się jutro spotkać w parku, w tym samym miejscu co wczoraj. Pogadamy, lepiej się zapoznamy. - nie mam pojęcia czemu, ale gdy usłyszałam jego słowa, poczułam jak stado dreszczy przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Pytanie, czy chciałam się z nimi spotkać ? Oczywiście ! Poszła bym nawet gdyby Alex nie chciała. Coś by się wymyśliło.
- Okej. - dopiero gdy usłyszałam jego chichot zorientowałam się, że dosłownie krzyknęłam do słuchawki. Głupia pomyślałam.
- To widzimy się jutro o 15, pa - rozłączył się zanim jeszcze coś powiedziałam. Stanowczo wole SMS'y - pomyślałam odkładając telefon na blat.
Nucąc pod nosem ulubioną piosenkę, zaczęłam przygotowywać śniadanie. Trochę mnie poniosło ze śpiewaniem, dopiero po jakimś czasie spostrzegłam, że przyjaciółka stoi przy blacie i patrzy na moje ruchy z szokiem z nutką rozbawienia. Nie dziwie się.
- A gdzie masz zgłoszenie do You Can Dance ? - odwróciłam się gwałtownie w stronę przyjaciółki i posłałam jej mordercze spojrzenie, ale wkrótce i ja zaczęłam się śmieć.
Po śniadaniu postanowiłyśmy posiedzieć przed telewizorem, miałyśmy nadzieje, że znajdziemy coś ciekawego. Niestety nie. Alex wpadła na jakieś telenowele i wciągnęła się w nie tak bardzo, że nie dało się jej odciągnąć nawet ciepłym kakao. Dziwne, bo chwile przed znalezionym programem mówiła, że ona nie rozumie ludzi którzy to mogą oglądać.
Natomiast ja, no właśnie, nie miała bladego pojęcia co mam ze sobą robić. Nie chciało mi się gotować, bo potem nikt oprócz nas by tego nie zjadł. Więc nie zostało nic innego jak sprzątanie. Z tym też miałam problem, wszystko było na swoim miejscu, pościerane.
Westchnęłam i opadłam obok Alex.
- Może gdzieś pójdziemy ? - spojrzałam na przyjaciółkę, która nadal była zapatrzona na bezsensowny serial. Nie rozumiem kogo on kręci ? Najwidoczniej ją tak. 
Wstałam i powoli skierowałam się na korytarz. Szybko założyłam już nie co przechodzone trampki, przy okazji dołączyła do mnie Alex.

~~~W parku~~~
- Przypomnisz mi, czemu tak tu siedzimy ? - po raz kolejny usłyszałam zniesmaczony głos przyjaciółki. Szczerze, sama nie wiem czemu. Siedziałyśmy w centralnej części parku i w ciszy przyglądałyśmy się innym ludziom.
- Sama nie wiem, chciałam jedynie wyjść z domu. - westchnęłam, napawając się widokami. Zauważyłam w oddali budkę z lodami. Zaproponowałam Alex pyszny deser, od razu się zgodziła.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę po czym zaczęłyśmy zbierać się do domu.



WITAJCIE KOCHANI ! 
Jak wam się podoba rozdział ? 
Wiem, zbyt wiele się w nim nie dzieje, ale ten rozdział to zapowiedź historii, w której będzie się duuuużo działo, wystarczy, że poczekacie :D
PAMIĘTAJCIE !!
Czytacie=komentujecie ( dla was to chwilka, ale dla nas to wielka motywacja )


niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział III♥ (4.07)

4.07
*oczami Martiny*
Wstałyśmy bardzo wcześnie. Chociaż byłyśmy wykończone to jednak uczucie, że ktoś ma nasze wszystkie rzeczy nie dawało nam spać. Pożyczyłyśmy ciuchy od Agaty, aby nie chodzić w tym samym przez 2 miesiące. Zeszłam na dół do kuchni aby zrobić śniadanie. Szybko je zjadłyśmy i zaczęłyśmy się nudzić. Alex włączyła jakiś głupi film, a ja poszłam porozglądać się po domu. Znalazłam kopertę na której było napisane: ''na czas w którym nas nie będzie macie tu pieniądze na opłaty i jedzenie'' - to był dopiero dar. Szybko pobiegłam do Alex pokazać jej to. Uznałam, że pójdziemy teraz na zakupy i kupimy coś dojedzenia. Szybko wyszłyśmy z domu i poszłyśmy do TESCO. Kupiłyśmy najpotrzebniejsze produkty. 

*oczami Alex*
Po powrocie do domu Martina chciała gdzieś wyjść, ale naprawdę ja nie miałam na nic ochoty.  Położyłam się na kanapie i oglądałam dalej głupi film. 
-No chodźmy gdzieś! - słyszałam ciągle Martinę
-Nie - mówiłam jak do słupa - jestem zmęczona i nie chce mi się chodzić
Spojrzałam na zegarek, 16. Martina poszła do kuchni i zaczęła piec ciasto. Biedna, chyba serio jej się nudzi. 
-Dobra, chodźmy do parku! - wstałam z kanapy i założyłam buty
Przyjaciółka ucieszyła się i już po chwili wyszłyśmy z domu.

~~~~w parku~~~~

-Możemy już wracać?! - dopytywała się wkurzona Martina
-Sama chciałaś iść na spacer, to teraz masz
-Ale teraz chcę kawę, poza tym nie chciałam iść na drugi koniec miasta. - Martina miała racje. Do tego było już ciemno. 

*oczami Martiny*
Udało mi się jakoś wybłagać powrót do domu. Ale jak zawsze, musiało się coś stać. Pod nogi Alex podleciała piłka, a ona jak to ona od razu ją kopnęła. Co lepsze, strzeliła gola!
-Ha! I co, głupio wam! Martina patrz na ich miny! - triumfowała przyjaciółka
-Alex, chodźmy już, oni tu idą - powiedziałam przestraszona kiedy zobaczyłam, że pięciu mężczyzn zbliża się do nas.
-Może chcecie z nami zagrać? To było nie złe! - odezwał się jeden z nich
-Jasne! - szybko powiedziała Al
-Lou, no co ty, a jak się skapnął, że... - pogardził go Lokowaty
Wtedy już wiedziałam o co chodzi,
-Pst, Alex, to One Direction - poinformowałam przyjaciółkę po cichu
-To wy jesteście One Direction?! - krzyknęła 
-To się zacznie... - powiedział Harry
-Ale, super pokonam gwiazdunie - roześmiała się Al
Na ich twarzach od razu pojawił się uśmiech. 
-Przegrany stawia kawę! - dodałam
No i zaczął się mecz. 
I drużyna: Martina, Alex, Niall
II drużyna: Harry, Louis, Zayn
Liam był sędzią.
Nie wiem jakim sposobem, ale udało nam się wygrać!
Od razu po meczu poszliśmy do kawiarni. Oczywiście, każdy zamówił herbatę, nawet ja.
Zaczęliśmy gadać. Nie wiedziałam, że są tacy fajni. Przecież wcale się nie znaliśmy, a jednak rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy.
Nie czułam ani trochę, że są oni sławni czy, że coś z nimi nie tak. Oczywiście, wszystko co dobre nie trwa wiecznie... wybiła 22, a my nie wiedziałyśmy nawet gdzie jesteśmy.
-Shit... - przeklnęłam
-Co się stało? - zapytał Zayn
-Musimy już lecieć... - powiedziałam przygryzając wargę
-Co? Nie! Przecież jeszcze wcześnie - odezwał się Hazz
-Tak, wiem, ale jakby ci to powiedzieć... nawet nie wiem gdzie jesteśmy - spojrzałam na chłopaka
Niall tylko się zaśmiał, ale zaraz przestał - serio? - zapytał
-Tak - potwierdziła Alex
-No to my was podwieziemy do domku - powiedział Liam wyciągając telefon
-Naprawdę? - zdziwiłam się
-Nie ma sprawy - odezwał się Louis
Czekaliśmy na limuzynę, tak, limuzynę jakieś 15 minut. Po tym szybko wskoczyliśmy do samochodu aby nikt nas nie zobaczył, zwłaszcza mnie i Alex. Boże, to była najlepsza podróż mojego życia. Nie łatwo uwierzyć, że jest się w limuzynie z One Direction. Bardzo szybko dojechałyśmy do domu.
-Odprowadzę was do drzwi - zaproponował Harry
W sumie i tak musiał wysiąść z samochodu żeby nam udało się jakoś z niego wydostać.
-Co jutro robicie? - zapytał opierając się o ścianę
-Nic - rzuciła Al
-Kurdę... - syknął - jutro odpada dla nas. Wiesz co, daj mi swój numer telefonu - podał mi swój telefon i czekał na moją reakcję
-Jasne... -wydukałam i zaczęłam wpisywać cyfry
-Dziękuję i dobranoc - powiedział i już wsiadł do samochodu
Razem z Al weszłam do domu i zaczęłyśmy gadać o dzisiejszym dniu, który był bardzo dziwny. Do tego nie mogłam w nic uwierzyć. Bałam się, że to tylko sen i zaraz się obudzę. Przyjaciółka uspokoiła mnie. Obie poszłyśmy zaraz spać, nawet nie wiem jak zasnęłyśmy skoro rozmawiałyśmy na kanapie, no, ale nic.


Hejka! Proszę, macie taki bardzo krótki rozdzialik. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Już powoli zaczyna się coś rozkręcać :) Miłego czytania! ♥  

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział II ♥ (3.07)

3.07
*oczami Martiny*
Nadszedł w końcu ten dzień. Dzień wyjazdu, a w sumie wylotu do Anglii. Wstałyśmy rano nie mogąc doczekać się 8 bo o tej godzinie miał przyjechać mój tata i zabrać nas na lotnisko. Poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie, a Alex w tym czasie poszła się myć
*oczami Alex*
Wykorzystałam to, że Martina robiła śniadanie i zajęłam łazienkę przed nią. Wskoczyłam do wanny pełnej ciepłej wody i już zaczęłam wyobrażać sobie super wakacje. Moment, będziemy przecież lecieć samolotem, a ja panicznie się ich boję. Zaczęłam panikować w duchu, wywołały mnie z tego dopiero krzyki Martiny dobiegające z kuchni. Wyskoczyłam z wanny i zwolniłam przyjaciółce łazienkę. 

*oczami Martiny* 
Udało mi się w końcu dostać do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Dochodziła już godzina 8 i właśnie podjechał mój tata. Wrzuciłyśmy walizki do bagażnika i ruszyliśmy. Co prawda,na lotnisko dotarliśmy z lekkim opóźnieniem, ale udało nam się dostać do samolotu bez żadnych problemów.

*oczami Alex*
Wsiedliśmy do żelaznej trumny, o Boże, jak to coś ma nas dowieść na miejsce? Starałam się jednak zachowywać zimną krew, rozejrzałam się po samolocie aby zobaczyć gdzie usiadła Marti i jej tata. Oczywiście, Martina na samym końcu, jej tata na pierwszym miejscu, a ja dostałam to po środku, super. Do tego trafiło mi się takie, obok starego spaślucha, który sapał już od samego siedzenia. Przede mną siedział blondyn, który ciągle coś jadł, a potem rzucał papierkami w dwóch chłopaków siedzących obok mnie. Lokowaty chłopak w kapeluszu i tak mi zdaje, że w damskich butach, a obok niego chłopak w bluzie wyglądający jak spłoszony kurczak, ja pierdole. Byłam tylko jeden ruch żeby nie zaczęła się wielka bójka ze mną w roli głównej. Jednak się opanowałam, bo trzeba zachować spokój. 

*oczami Martiny*
Spałam całą drogę, nawet nie zauważyłam, że obok mnie siedzi jakiś chłopak. Mulat, z idealnym ciałem i idealnymi perfumami. Nie widziałam jego twarzy bo ciągle ją chował, ale wydawał mi się znajomy. 
Na szczęście już lądowaliśmy. Szybko znaleźliśmy siebie i swoje bagaże. Nagle mój tata miał nam coś ważnego do ogłoszenia. 
-Rozmawiałem z Jolą i powiedziała mi, że ma dla mnie prace w Irlandii. Od razu ją przyjąłem. 
To wielka szansa.
-No jasne tata, nie ma sprawy, jedź. Trochę z nami pobędziesz i możesz znikać haha - zaśmiałam się nie biorąc na serio słów ojca
-Nie no, ja tak na serio, mam zaraz samolot. Dziewczynki, jesteście już duże, poradzicie sobie, dałem wam adres zamieszkania i wszystko co będzie wam potrzebne. Będziecie przecież mieszkać u moich znajomych więc nic wam nie grozi. Ja muszę lecieć, papa - pożegnał się szybko z nami i już biegł na kolejny samolot
''O co chodzi?!'' - pomyślałam. Dopiero co tu wylądowaliśmy, a już zostałyśmy same. Okej, małe nie byłyśmy, ale jednak to było straszne, zostałyśmy same. 
Wypuściłam głośno powietrze i sprawdziłam jakim autobusem dojedziemy do domu w którym miałyśmy mieszkać przez 2 miesiące. 
-Martina, pójdę kupić coś do picia - poinformowała mnie przyjaciółka
-Okej - odpowiedziałam szybko i usiadłam zrezygnowana - dobra, damy radę, szybko znajdziemy dom i będzie super. 
Chciałam skontaktować się ze znajomymi taty, u których miałyśmy mieszkać. Poszłam do pobliskiej budki i wykręciłam numer, telefon był nieczynny, super.
-Eee, Martina, gdzie nasze walizki? - usłyszałam Al 
-No stoją t..., o fuck - zamarłam
W mgnieniu oka nasze bagaże zniknęły a z nimi nasze dokumenty jak i pieniądze. Teraz, to można panikować. 
-Co my teraz zrobimy?! -krzyknęłam
-Ile masz kasy? Ja 0.25 funta.
-A ja nic - pisnęłam
-Dojedziemy do domu, pójdziemy na policje i będziemy czekać, okej. To Anglia, środek Londynu, nie mogą przepaść. 
Alex miała racje, tylko był jeden problem - nie miałyśmy kasy na bilety.
Ale cóż, od czegoś ma się tą głowę, haha, wpadłam na pomysł, może i głupi, ale jakiś był. 
Podeszłam do chłopaka, który grał na gitarze, nie szło mu to zbyt dobrze. 
-Can I borrow your guitar for a moment? -zapytałam grzecznie
-Okay... - odpowiedział niechętnie
Podałam gitarę przyjaciółce, aby zaczęła grać, a ja zaczęłam śpiewać. W krótkim czasie udało nam się uzbierać 10 funtów. Oddałam chłopakowi gitarę i połowę zarobionych przed chwilą pieniędzy i pobiegłam kupić dla nas bilety. Jedyny autobus, którym mogłyśmy jechać był 169. Akurat odjeżdżał nam chamsko sprzed nosa. Alex próbowała go jeszcze zatrzymać, ale bezskutecznie. Następny miał być dopiero za godzinę. Usiadłyśmy bezradnie na ławce i czekałyśmy. Kiedy autobus przyjechał szybko do niego wskoczyłyśmy.
-Jeszcze 5 przystanków - krzyknęła Al
Szybko dojechałyśmy. Od domu dzieliło nas zaledwie trzy uliczki. Oczywiście, zaczęło padać.
Kiedy dotarłyśmy w końcu do domu byłyśmy całe przemoknięte. Do tego jeszcze na stole leżała karteczka:
"Witamy naszych gości!! Akurat przybyłyście na czas, w którym nas nie będzie przez około tydzień w domu, haha. Bawcie się dobrze, buziaki
Agata i Paweł xoxo"
Z bezsilności poszłyśmy się tylko umyć i od razu poszłyśmy spać.
Czy cały ten wyjazd będzie taki pechowy?
Może lepiej wrócić do Polski?


sobota, 27 grudnia 2014

ROZDZIAŁ I ♥ (30.06, 1.07)

30.06
Nie, nie, nie tylko nie to. Ten straszliwy dźwięk, ugh. Zeszłam z ciepłego łóżka i poszłam zobaczyć kto tak dobija się do drzwi. To była Alex. Otworzyłam bramę i z pobiegłam do drzwi.
-Heeej! - powitałam ją głośnym okrzykiem
-Heej! - odwzajemniła go po czym obie poszłyśmy do pokoju
-Masz jakieś plany na wakacje? - zapytałam stawiając kubek kawy na stole
-Oprócz tego, że jestem tu, to żadnych, a Ty? -zapytała
-Właśnie też nie, to chyba będą najnudniejsze wakacje
Po krótkiej rozmowie włączyłyśmy konsole i zaczęłyśmy grać w Fife. Oczywiście Al wygrywała, jak zawsze.
-Czas tak szybko mija - rozmyślałam - już 15
-Kurde, muszę iść na chwilę do babci, zobaczyć jak się czuje.
Kiedy Alex poszła postanowiłam trochę posprzątać. Włączyłam muzykę i od razu poczułam się lepiej. Nim się obejrzałam znowu byłyśmy we dwie.
-Skoro już tak się rozkręciłaś, to może trochę pośpiewamy? - zapytała Al, która tarzała się ze śmiechu widząc jak tańczę
-Jasne.... - odpowiedziałam zawstydzona i szybko podałam przyjaciółce mikrofon
Nie przedłużajmy, pierwszy dzień ''najnudniejszych wakacji'' minął nam szybko i spokojnie. Dawno się nie widziałyśmy, więc robiłyśmy to co zawsze. Przejdźmy może, do dnia, w którym wszystko się zaczęło....

1.07
*oczami Alex*
-Ollaaa, Madziaa, no jak Ty się nazywasz dziecko -obudziły mnie krzyki mojej babci, tak to moja babcia
-Jestem Alex ! - krzyknęłam zirytowana tą kobietą
Wstałam niechętnie i spojrzałam na zegarek ''O Boże, już po 11". Szybko pobiegłam do łazienki i ubrałam się. Chciałam jak najszybciej iść do Martiny, a nie siedzieć tu z tą babcią. Wiem, że wydaje się to z byt miłe, ale ja naprawdę nie trawie tej kobiety. Wybiegłam z domu jeszcze nie chcący trącając wcześniej wspomnianą kobietę "Sorry" - pomyślałam trochę się śmiejąc bo nie powiem, wyglądało to komicznie. Idąc już w stronę domu przyjaciółki, który stykał się jedną ścianą z domem mojej babci zauważyłam duży samochód stojący tuż przed bramą. ''Aha, tata Martiny, to się nie źle zapowiada", no coż, wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam dzwonkiem. Weszłam do domu i jak zawsze przywitałam się z domownikami, którzy byli w środku. Zdziwiło mnie to, że już przy samym wejściu tata Martiny poprosił nas obie do pokoju bo ''miał nam coś ważnego do powiedzenia''. Obie zdziwione i przerażone tą dość dziwną sytuacją wykonałyśmy "polecenie".

*oczami Martiny*
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam je otworzyć, pewna, że czeka za nimi Alex. Nie, mysliłam się, to był mój tata. Zdziwiło mnie to, że przyjechał. Nawet się nie przywitał, tylko ja stzrała popędził do pokoju i kazał zawołać Alex. Zrobiła to za mnie bo właśnie pojawiła się w domu. Weszłyśmy do pokoju gdzie czekał już mój ojciec. ''Ekhem" - zaczął. Obie czekałyśmy z niecierpiliwością na to co nam powie. Miałam nadzieję, że to jego kolejny wymysł, który nie będzie mnie obchodził. Wyjął z kieszeni kopertę i powoli otworzył. ''Oj o co panu chodzi?!" - krzyknęła Al.
Wręczył nam po kartce na której było napisane: "wylot: 3.07 godzina 10:00 z Warszawa do Londyn" - zamarłyśmy. "To nie może być prawda" - wydukałam.
- Lecicie do Londynu na całe wakacje, szczęśliwe? - zapytał głupio ojciec
Zaczęłyśmy piszczeć z radości. Okazał się jednak, że nie będą to taki nudne wakacje. Nie mogłyśmy wymarzyć sobie lepszych.