niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział III♥ (4.07)

4.07
*oczami Martiny*
Wstałyśmy bardzo wcześnie. Chociaż byłyśmy wykończone to jednak uczucie, że ktoś ma nasze wszystkie rzeczy nie dawało nam spać. Pożyczyłyśmy ciuchy od Agaty, aby nie chodzić w tym samym przez 2 miesiące. Zeszłam na dół do kuchni aby zrobić śniadanie. Szybko je zjadłyśmy i zaczęłyśmy się nudzić. Alex włączyła jakiś głupi film, a ja poszłam porozglądać się po domu. Znalazłam kopertę na której było napisane: ''na czas w którym nas nie będzie macie tu pieniądze na opłaty i jedzenie'' - to był dopiero dar. Szybko pobiegłam do Alex pokazać jej to. Uznałam, że pójdziemy teraz na zakupy i kupimy coś dojedzenia. Szybko wyszłyśmy z domu i poszłyśmy do TESCO. Kupiłyśmy najpotrzebniejsze produkty. 

*oczami Alex*
Po powrocie do domu Martina chciała gdzieś wyjść, ale naprawdę ja nie miałam na nic ochoty.  Położyłam się na kanapie i oglądałam dalej głupi film. 
-No chodźmy gdzieś! - słyszałam ciągle Martinę
-Nie - mówiłam jak do słupa - jestem zmęczona i nie chce mi się chodzić
Spojrzałam na zegarek, 16. Martina poszła do kuchni i zaczęła piec ciasto. Biedna, chyba serio jej się nudzi. 
-Dobra, chodźmy do parku! - wstałam z kanapy i założyłam buty
Przyjaciółka ucieszyła się i już po chwili wyszłyśmy z domu.

~~~~w parku~~~~

-Możemy już wracać?! - dopytywała się wkurzona Martina
-Sama chciałaś iść na spacer, to teraz masz
-Ale teraz chcę kawę, poza tym nie chciałam iść na drugi koniec miasta. - Martina miała racje. Do tego było już ciemno. 

*oczami Martiny*
Udało mi się jakoś wybłagać powrót do domu. Ale jak zawsze, musiało się coś stać. Pod nogi Alex podleciała piłka, a ona jak to ona od razu ją kopnęła. Co lepsze, strzeliła gola!
-Ha! I co, głupio wam! Martina patrz na ich miny! - triumfowała przyjaciółka
-Alex, chodźmy już, oni tu idą - powiedziałam przestraszona kiedy zobaczyłam, że pięciu mężczyzn zbliża się do nas.
-Może chcecie z nami zagrać? To było nie złe! - odezwał się jeden z nich
-Jasne! - szybko powiedziała Al
-Lou, no co ty, a jak się skapnął, że... - pogardził go Lokowaty
Wtedy już wiedziałam o co chodzi,
-Pst, Alex, to One Direction - poinformowałam przyjaciółkę po cichu
-To wy jesteście One Direction?! - krzyknęła 
-To się zacznie... - powiedział Harry
-Ale, super pokonam gwiazdunie - roześmiała się Al
Na ich twarzach od razu pojawił się uśmiech. 
-Przegrany stawia kawę! - dodałam
No i zaczął się mecz. 
I drużyna: Martina, Alex, Niall
II drużyna: Harry, Louis, Zayn
Liam był sędzią.
Nie wiem jakim sposobem, ale udało nam się wygrać!
Od razu po meczu poszliśmy do kawiarni. Oczywiście, każdy zamówił herbatę, nawet ja.
Zaczęliśmy gadać. Nie wiedziałam, że są tacy fajni. Przecież wcale się nie znaliśmy, a jednak rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy.
Nie czułam ani trochę, że są oni sławni czy, że coś z nimi nie tak. Oczywiście, wszystko co dobre nie trwa wiecznie... wybiła 22, a my nie wiedziałyśmy nawet gdzie jesteśmy.
-Shit... - przeklnęłam
-Co się stało? - zapytał Zayn
-Musimy już lecieć... - powiedziałam przygryzając wargę
-Co? Nie! Przecież jeszcze wcześnie - odezwał się Hazz
-Tak, wiem, ale jakby ci to powiedzieć... nawet nie wiem gdzie jesteśmy - spojrzałam na chłopaka
Niall tylko się zaśmiał, ale zaraz przestał - serio? - zapytał
-Tak - potwierdziła Alex
-No to my was podwieziemy do domku - powiedział Liam wyciągając telefon
-Naprawdę? - zdziwiłam się
-Nie ma sprawy - odezwał się Louis
Czekaliśmy na limuzynę, tak, limuzynę jakieś 15 minut. Po tym szybko wskoczyliśmy do samochodu aby nikt nas nie zobaczył, zwłaszcza mnie i Alex. Boże, to była najlepsza podróż mojego życia. Nie łatwo uwierzyć, że jest się w limuzynie z One Direction. Bardzo szybko dojechałyśmy do domu.
-Odprowadzę was do drzwi - zaproponował Harry
W sumie i tak musiał wysiąść z samochodu żeby nam udało się jakoś z niego wydostać.
-Co jutro robicie? - zapytał opierając się o ścianę
-Nic - rzuciła Al
-Kurdę... - syknął - jutro odpada dla nas. Wiesz co, daj mi swój numer telefonu - podał mi swój telefon i czekał na moją reakcję
-Jasne... -wydukałam i zaczęłam wpisywać cyfry
-Dziękuję i dobranoc - powiedział i już wsiadł do samochodu
Razem z Al weszłam do domu i zaczęłyśmy gadać o dzisiejszym dniu, który był bardzo dziwny. Do tego nie mogłam w nic uwierzyć. Bałam się, że to tylko sen i zaraz się obudzę. Przyjaciółka uspokoiła mnie. Obie poszłyśmy zaraz spać, nawet nie wiem jak zasnęłyśmy skoro rozmawiałyśmy na kanapie, no, ale nic.


Hejka! Proszę, macie taki bardzo krótki rozdzialik. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Już powoli zaczyna się coś rozkręcać :) Miłego czytania! ♥  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz